Piosenka

Wyciszenie. Zadowoleni muzycy ocierają pot z czoła.

Mamy pomóc im się zapakować. W półtorej godziny. Zapierdalamy. Zwozimy sprzęt po mokrych trapach, z których jeden, ten najdłuższy, kolebie się dziwnie za każdym razem jak po nim idziesz. Nie ma barierki jednej pod nim, także jakby komuś wypadła paczka, leci na ziemię. Pakujemy, mówią nam co i jak, a my jedziemy. Kierowca układa wszystko jakby grał w tetrisa. Tempo jest niesamowite. Spóźniamy się sześć minut. Widać, że wszyscy są bardzo zadowoleni. Dają nam koszulki. Jedną, której nie mam i jedną z napisem z tyłu.

„Pomogłem Flaming Lips się zapakować, bo byli tylko bandą cip.” – w wolnym tłumaczeniu. A z przodu zdjęcie wokalisty z czułkami kosmity i podpis „FAG”.

Na Anti Pop Consortium nie zdążyłem.

Podziękowanie za występ. Zejście ze sceny.

Na OFFa za rok na pewno przyjadę!

W ostatnim czasie miałem okazję uczestniczyć w dwóch festiwalach poświęconych sztuce spoza głównego nurtu: filmowym Era Nowe Horyzonty i muzycznym OFF Festival. Są podobieństwa i są różnice.

Jeśli chodzi o podobieństwa, to łączy je to, że pokazują OFF rozumiany nie jako dzieła (pół)amatorskie, lecz jako sztukę nowoczesną, robioną przez profesjonalistów i robioną z miłości do sztuki, a nie pieniędzy. Oba szukają nowych horyzontów – rozumianych jako nowe środki artystycznej ekspresji. Mam wrażenie, że tak jak współczesne (ambitne) kino jest coraz mniej fabularne, tak współczesna (ambitna) muzyka jest coraz mniej piosenkowa. Coraz większą rolę pełni sposób opowiadania, a nie sama treść, co wynika pewnie z tego, że najlepsze melodie już skomponowano, a najlepsze historie już sfilmowano.

Główne różnice polegają w odbiorze. Filmy ogląda się w całości, a koncerty można zacząć (i przestać) śledzić w dowolnym momencie. W czasie filmów jest się biernym – można tylko chłonąć. W czasie koncertu współuczestniczy się w wydarzeniu, publiczność często brawami wyręcza sekcję rytmiczną, współtworzy spektakl. Filmy odbiera się nie tylko emocjami, ale często intelektem. Są o czymś, po seansach często toczą się dyskusje zarówno dotyczące tego, „o czym”, jak i gorące spory, czy film był dobry, czy nie. Muzyka jest bardziej subiektywna, odbierana czysto emocjonalnie. Mam wrażenie (choć może to tylko specyfika OFFu), że dyskusji jest mniej. Każdy słucha tego, co lubi i nie przekonuje innych. Bo jak przekonać kogoś, żeby czuł techno, gdy on czuje bluesa?

OFF w Katowicach wypadł fajnie, choć pewnych mysłowickich smaczków nie da się zastąpić. Tam była bardziej klimatyczna Scena Leśna, tam był bardziej klimatyczny teren. Było Muzeum Pożarnictwa z wozami strażackimi z ostatnich 80 lat, do każdego można było wsiąść… Poznałem mnóstwo nowych fajnych ludzi i wielkie dzięki dla nich za to, że byli w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Niestety, żaden koncert nie rozwalił mnie na kawałki tak, jak to zwykło bywać w poprzednich latach. Nie miałem czasu, może dlatego. Sporo nie widziałem. Ale wiem, że wiele osób miało takie swoje „killery” przez te 3 dni.

Z OFFa wyjechałam z dwoma darmowymi płytami i o wiele za dużą bluzą z batmanem, przewodnikiem festiwalowym z kartkami zagiętymi na stronach z zespołami do odnalezienia w internecie (A. Hawk and A. Hackshaw, Casiokids, Mouse on mars, Raveonettes itd.) i wspomnieniami o ludziach, z którymi „tak, tak, oczywiscie widzimy sie za rok!”. To chyba lepsze niż pożegnać się słowami „Już nigdy więcej się nie zobaczymy, ale to nieważne, bo jutro rano i tak nie będę pamiętać jak wyglądasz”

Pierwszy taki festiwal w moim życiu, ciężko nie być pod wrażeniem, ciężko wyłapać wszystko, ciężko żeby się nie spodobało.

Nogi bolą. Odsypiam w poniedziałem od 19 do 13 we wtorek – niedospanie warte niedospania. Tony zespołów mam do sprawdzenia. Pozytywnych wrażeń natłok. Płyta za darmo.

Za rok też idę. Czy tam jadę.

Wolontariat kończy się, tak jak festiwal.

W powietrzu słychać tylko szelest spadających papierków.

Wokal główny:
Mateusz „Spence” Marek

Hypeman:
Paweł „Doktor Pueblo”

Wokale dodatkowe:
Krzysiek
Asia

Chórki:
Rafał
Karolina i Iti (phone home)

Oko kamery:

Kamil

Ciekawe, czy ktoś doczytał do tego miejsca. Jeżeli tak, to podlinkuję ci bloga Hennesy’ego Williamsa, na którym ukazują się bootlegi koncertów, a aktualnie ukazują się nagrania z OFFa. Ładnie spięte klamrą. Sprawdź.

Podziękowania dla wszystkich wspierających powstanie tego tekstu. Oraz ludzi nadzorujących cały wolontariat i wszystkie sprawy związane z festiwalem, bo przykładowo nie miałbym o czym pisać. To, że festiwal „rozpadłby się w cholerę” nie jest ważne. 1luv chłopacy i dziewczencia.

3 myśli w temacie “Piosenka

  1. omena

    ufff wytrwałam :)”Przy okazji pozdrowić serdecznie chciałem fotografów, którzy wpierdalają się w tłum, chcąc zrobić jak najlepsze zdjęcie, nie patrząc na nic prócz swojego aparatu za ileśtam tysięcy z obiektywem za ileśtam tysięcy, które chronią jakby sami je urodzili.” musiałam to zacytować:P świetnie to ująłeś, dodam tylko że zachowują się jakby byli najważniejszymi osobami na tego typu imprezach!
    udany off, widzimy się za rok 😛 czus

    Polubienie

  2. sara

    Fantastyczna relacja! Dzięki! A sam Off dziwnym festiwalem jest. Tak szczerze, to chyba najgorzej zorganizowany fest w PL, na jakim byłam (a trochę ich było), a jednocześnie muzycznie jeden z najciekawszych – mimo że broniący się raczej różnorodnością „dobrych” koncertów niż takimi, przy których szczeny opadają. Trochę wszystkiego za dużo, koncerty za krótkie, ja wiem, że teraz się gra krótko, ale no żeby tylko parę największych gwiazd mogło pograć tę godzinę albo (ciut!) dłużej? Niemniej prawie na pewno wpadnę za rok, chyba że będzie kasa na jakiś zagraniczny festiwal o podobnym profilu, a bez tych wpadek organizacyjnych i z lepszym klimatem. Być może do zobaczenia! 🙂

    Polubienie

  3. Spence

    @omena – dobrzy są też widzowie walący zdjęcia z fleszem na przygaszonej sali koncertowej.

    @sara – nie mam porównania, bo nie byłem na żadnym festiwalu jako nie-wolontariusz, a od tej strony jest mniej lub bardziej wielki chaos. „trochę wszystkiego za dużo” -> miałem to samo, przeładowanie bodźcami zupełne.
    pod względem długości koncertów ciekawy jest właśnie trwający katowicki Tauron Nowa Muzyka (możliwe, że będzie „relacja” na kasecie, więc bez wnikania w szczegóły), gdzie bisy są na porządku dziennym, a jeden z setów dj-skich przedłużył się dzisiaj o dobre ponad godzinę. Off jest ułożony, od linijeczki tkwi w line-upie, nie ma miejsca na odchyły.

    dzięki za komentarz. Sija za rok D:

    Polubienie

Dodaj komentarz