Piosenka

Po Pink Freud idziemy na Aptekę. Powiem szczerze, że dla mnie to największe odkrycie OFFa. Nie chodzi o to, czy był to koncert lepszy od Efterklang czy Trans FM, bo trudno porównywać (zupełnie inna muzyka). Ale było to odkrycie, bo choć o istnieniu Apteki oczywiście wiedziałem, to nie zdawałem sobie sprawy, że jest to tak znakomity koncertowo zespół i że nagrał tak znakomitą płytę. „Menda” jest świetna tekstowo, a na koncercie zabrzmiała wręcz rewelacyjnie. Banan nie znikał z mojej twarzy przez cały koncert.

K: Tunng. Najbardziej pozytywny koncert OFFa. Niesamowita energia i radość z grania. W połowie koncertu, w trakcie „By dusk they were in the city” wokalista odwraca się na moment. Po czym odwraca się znów do ludzi. Na oczach ma trójkątne okularki, podnosi gryf do pionu a’la Hendrix i odstawia przy błyskających efektownie światłach takie solo, że czapki z głów. A na koniec grają cudowną serię: „Don’t look down or back” – „Hustle” – „Bullets”. Piękny koncert.

Hey. Stajemy między barierkami a sceną. Możemy tam być tak jak fotografowie, przez trzy pierwsze kawałki. Aparatnicy spieszą się, rozkładając co chwilę swoje dwuschodkowe przenośne drabinki. Przy okazji pozdrowić serdecznie chciałem fotografów, którzy wpierdalają się w tłum, chcąc zrobić jak najlepsze zdjęcie, nie patrząc na nic prócz swojego aparatu za ileśtam tysięcy z obiektywem za ileśtam tysięcy, które chronią jakby sami je urodzili.

A koncert? Cudowne wejście. Długie, instrumentalne, mocne. Dociera do mnie, że właśnie to mi się podoba na koncertach, odróżnienie od płyty, miejsce na swobodę, odjazd, solówkę, zrobienie klimatu, czary. Później już mniej.

Hey posłuchałem chwilę, ale oprócz szacunku żadnych więcej wrażeń. Nie do końca moja bajka. Idę więc z trudem na folkowe A. Hawk & A. Hacksaw. Jest energetycznie i trochę mistycznie. Przede mną miota się koleś w tańcu świętego Wita. Po lewej trzech długowłosych siedzi na ziemi, widać, że odjechali, ale w przerwach zdobywają się na brawa. A po prawej sam Chrystus! Długie dready, na głowie dożynkowy wianek („tak wcześnie dożynki?” pomyślałem). Fajny koncert, ale wracam jeszcze na końcówkę Heya. Po drodze słyszę poetów (bóg wyszczerzył do mnie zęby z ambony. zapragnąłem zmówić modlitwę. niestety nie znałem żadnej.), czuję, że jak zostanę, to już nie wyjdę, więc nie zostaję.

Gościnny występ.

Rafał, drugi raz na OFFie:

Mysłowice wydawały się być cieplejsze. Choć Katowice imponują rozłożeniem scen. Najbardziej podoba mu się możliwość poznania takiej liczby nowych zespołów. Po zapoznaniu się z line-upem całej imprezy przeszukał Myspace’a, internet, łowiąc i poznając kolejne zespoły. Drażni go napięta atmosfera i archaiczne prawa – nie można wnieść aparatu powyżej 5 milionów pikseli, za to można wnieść dyktafon. Nie w smak mu także dublowanie się koncertów. Najbardziej nastawia się na koncert Shining, dziwi go obecność tutaj takiego zespołu. OFF poza poznaniem nowych zespołów traktuje jako możliwość do spotkania ze znajomymi i odpoczynku.

Mew gra nieźle, rockowo, nowocześnie. Tłum bawi się dobrze, ale dla mnie trochę za dużo świateł i uciekam na piwo.

Dinosaur Jr. Grają na sprzęcie pożyczonym od Black Heart Procession, bo większość ich rzeczy została w Palermo, przyleciały 4 z 6 paczek. Te z ubraniami.

Nie spodziewałem się za wiele po Dinosaur Jr i zaskoczyli mnie pozytywnie. Może bez rewelacji, ale dobre rockowe granie.

Lali Puna. Dobry koncert. Pozytywny. Choć koleżanka mówi, że była w beznadziejnym czasie, bo uspokoiła wszystkich w najbardziej gorącym czasie festiwalu.

Gdy Lali Puna gra, my sączymy browary, więc dociera w tle. A gdy wstajemy, idziemy na Zs. Oj, jest bardzo niekompromisowo. Chyba nie byłem na bardziej jazgotliwym koncercie. Dla mnie trochę za bardzo, ale kumpel wkręcony. Po Zs idziemy do domu.

Wizualizacje w tle.

Asia: Podoba jej się. Zapytana o kontrolę stwierdza, że na Open’erze trzepią dużo bardziej: „Zaglądają do otwartych paczek z papierosami, sprawdzają, czy nie masz nic w staniku”. W tym roku jest na piątym festiwalu, uważa, że OFF nie ma się czego wstydzić w porównaniu do zagranicznych festiwali. Przyjechała wspierać zespoły z rodzinnego Wrocławia. OFF jest dla niej jak festiwal filmowy Era Nowe Horyzonty – tyle różnej, dziwnej, ale na pewno niespotykanej nigdzie indziej muzyki. A najdziwniejsze ze wszystkiego jest Zs. Idzie na Basinskiego, człowieka, który znalazł w domu stare taśmy z nagraniami muzyki klasycznej i nagrywał ich odtwarzanie. Taśmy, jako, że były stare, rozciągały się w miarę odtwarzania, aż do śmierci. Zapis rozpadu muzyki. Jest spokojny, przyjemny, idealny do tła.

klik.

3 myśli w temacie “Piosenka

  1. omena

    ufff wytrwałam :)”Przy okazji pozdrowić serdecznie chciałem fotografów, którzy wpierdalają się w tłum, chcąc zrobić jak najlepsze zdjęcie, nie patrząc na nic prócz swojego aparatu za ileśtam tysięcy z obiektywem za ileśtam tysięcy, które chronią jakby sami je urodzili.” musiałam to zacytować:P świetnie to ująłeś, dodam tylko że zachowują się jakby byli najważniejszymi osobami na tego typu imprezach!
    udany off, widzimy się za rok 😛 czus

    Polubienie

  2. sara

    Fantastyczna relacja! Dzięki! A sam Off dziwnym festiwalem jest. Tak szczerze, to chyba najgorzej zorganizowany fest w PL, na jakim byłam (a trochę ich było), a jednocześnie muzycznie jeden z najciekawszych – mimo że broniący się raczej różnorodnością „dobrych” koncertów niż takimi, przy których szczeny opadają. Trochę wszystkiego za dużo, koncerty za krótkie, ja wiem, że teraz się gra krótko, ale no żeby tylko parę największych gwiazd mogło pograć tę godzinę albo (ciut!) dłużej? Niemniej prawie na pewno wpadnę za rok, chyba że będzie kasa na jakiś zagraniczny festiwal o podobnym profilu, a bez tych wpadek organizacyjnych i z lepszym klimatem. Być może do zobaczenia! 🙂

    Polubienie

  3. Spence

    @omena – dobrzy są też widzowie walący zdjęcia z fleszem na przygaszonej sali koncertowej.

    @sara – nie mam porównania, bo nie byłem na żadnym festiwalu jako nie-wolontariusz, a od tej strony jest mniej lub bardziej wielki chaos. „trochę wszystkiego za dużo” -> miałem to samo, przeładowanie bodźcami zupełne.
    pod względem długości koncertów ciekawy jest właśnie trwający katowicki Tauron Nowa Muzyka (możliwe, że będzie „relacja” na kasecie, więc bez wnikania w szczegóły), gdzie bisy są na porządku dziennym, a jeden z setów dj-skich przedłużył się dzisiaj o dobre ponad godzinę. Off jest ułożony, od linijeczki tkwi w line-upie, nie ma miejsca na odchyły.

    dzięki za komentarz. Sija za rok D:

    Polubienie

Dodaj komentarz