Piosenka

Na początku chciałem zaznaczyć, że tekst jest typowym przedstawicielem gatunku „tl;dr”. Więc co jakiś czas proponuję sobie zrobić przerwę na piosenkę, fajkę, herbatę czy co tam. Jeżeli ktoś miałby jakieś dobre zdjęcia z OFFa i chciał je udostępnić, proszę o kontakt, tak samo w wypadku jeżeli ktoś chciałby się dopisać do tekstu – Spence.

Cisza kilkusekundowa, wejście basu.

Środa. 04.08.2010.

Spence:

Odprawa. Pierwsze piętro hotelu Quality Hotel, sala konferencyjna E. To tam śpią gwiazdy. Szukamy schodów (ktoś mówi „przecież tu nie ma schodów”). Zajmujemy z kolegą Łukaszem miejsce przy ścianie w tylnych rzędach. Z 40 osób na sali, z czego jestem jedyną w bluzie z kapturem. Stół po lewej, a przed nim kilka rzędów plastikowych krzeseł na metalowym stelażu. Najpierw szkolenie BHP, wykonywane przez starszego pana, który gesty ogranicza do minimum, za to wypowiada dużo słów – trochę lat już to robi. „Zbijamy zbijak zawór zwalniający się w środku”, „my jako naród, my jako Polacy jesteśmy znani jako brudasy”.

Potem za stołem staje Kasia Brudek, rozdając umowy. Można robić różne rzeczy będąc wolontariuszem, o czym dowiaduję się wcześniej od Krzyśka, jednego z grupy stałych bywalców, gdy staramy się namierzyć ulicę Szybowcową, miejsce, gdzie stoi hotel.

Możesz pracować na depozycie, przed wejściem na teren festiwalu stoi budka z depozytem, gdzie dziennikarze mogą oddać sprzęt, co robią przed wejściem na koncert, a odbierają go zaraz po. Praca zmianowa.

Możesz stać przy bramie i pilnować.

Możesz pracować przy obsłudze kapel zagranicznych. Możesz przy polskich.

Możesz być przy cateringu.

Możesz być handsem. Czyli właściwie robisz wszystko. I to my nimi jesteśmy. Pewnie dlatego, że jesteśmy handsome.

Festiwal OFF. Piąta edycja, po raz pierwszy w nowym miejscu. Razem z kolegą, Łukaszem, instalujemy się jako wolontariusze. Kolega studiuje prawo, więc teoretycznie mógłby być w tym tekście Doktorem Gonzo. Ale ja Hunterem Thompsonem się raczej nie czuję.

Umowy zebrane, część osób przydzielona. Wchodzi Artur Rojek. Dziękuje za przybycie, impreza nie odbyłaby się bez nas i tak dalej. Wiesz, to, co każdy organizator mówi zawsze wolontariuszom.

Artur schodzi.

Dowiadujemy się, że jutro przychodzimy. I pomagamy nosić lodówki i pompować balony.

Czwartek. 05.08.2010

—-

Wejście perkusji

Piątek. 06.08.2010

Doktor Pueblo: OFF to był mój pierwszy. W zeszłym roku prawie dotarłem, ale zatrzymałem się w Katowicach i tak między jednym piwkiem a drugim (a właściwie między piątym a szóstym) plan wyjazdu do Mysłowic powolutku się rozsypał. Tym razem OFF był w Katowicach, więc było łatwiej.

Plan dnia. Po imprezie dnia poprzedniego wstajemy około 13.00, dochodzimy do siebie, bierzemy prysznic, wprowadzamy się w stan upojenia i docieramy na festiwal około 17.00. Na festiwalu podtrzymujemy stan upojenia piwem (i jointami). O drugiej jedziemy do domu. Kładziemy się spać. Repeat.

Organizacyjnie nie mam większych zarzutów. Największym problemem na dużych festiwalach (Open’er czy belgijski Werchter, na którym byłem rok temu) są kolejki kolejek. Tu nie było, bo ludzi było względnie mało. Ale za rok będzie ich pewnie więcej. Mam nadzieję, że organizatorzy się przygotują. Największym mankamentem OFFa było kiepskie jedzenie, które nie wchodziło nawet na gastro. Pierwszego dnia omal się nie przekręciłem po półsurowej kiełbasie.

3 myśli w temacie “Piosenka

  1. omena

    ufff wytrwałam :)”Przy okazji pozdrowić serdecznie chciałem fotografów, którzy wpierdalają się w tłum, chcąc zrobić jak najlepsze zdjęcie, nie patrząc na nic prócz swojego aparatu za ileśtam tysięcy z obiektywem za ileśtam tysięcy, które chronią jakby sami je urodzili.” musiałam to zacytować:P świetnie to ująłeś, dodam tylko że zachowują się jakby byli najważniejszymi osobami na tego typu imprezach!
    udany off, widzimy się za rok 😛 czus

    Polubienie

  2. sara

    Fantastyczna relacja! Dzięki! A sam Off dziwnym festiwalem jest. Tak szczerze, to chyba najgorzej zorganizowany fest w PL, na jakim byłam (a trochę ich było), a jednocześnie muzycznie jeden z najciekawszych – mimo że broniący się raczej różnorodnością „dobrych” koncertów niż takimi, przy których szczeny opadają. Trochę wszystkiego za dużo, koncerty za krótkie, ja wiem, że teraz się gra krótko, ale no żeby tylko parę największych gwiazd mogło pograć tę godzinę albo (ciut!) dłużej? Niemniej prawie na pewno wpadnę za rok, chyba że będzie kasa na jakiś zagraniczny festiwal o podobnym profilu, a bez tych wpadek organizacyjnych i z lepszym klimatem. Być może do zobaczenia! 🙂

    Polubienie

  3. Spence

    @omena – dobrzy są też widzowie walący zdjęcia z fleszem na przygaszonej sali koncertowej.

    @sara – nie mam porównania, bo nie byłem na żadnym festiwalu jako nie-wolontariusz, a od tej strony jest mniej lub bardziej wielki chaos. „trochę wszystkiego za dużo” -> miałem to samo, przeładowanie bodźcami zupełne.
    pod względem długości koncertów ciekawy jest właśnie trwający katowicki Tauron Nowa Muzyka (możliwe, że będzie „relacja” na kasecie, więc bez wnikania w szczegóły), gdzie bisy są na porządku dziennym, a jeden z setów dj-skich przedłużył się dzisiaj o dobre ponad godzinę. Off jest ułożony, od linijeczki tkwi w line-upie, nie ma miejsca na odchyły.

    dzięki za komentarz. Sija za rok D:

    Polubienie

Dodaj komentarz